Lekcja 20
W poszukiwaniu mistrza…
Kończąc cykl „Magii praktycznej, praktyki Magii”, który według mnie pozwoli większości chętnych i pracowitych, ludzi zacząć praktykować właściwy dla siebie system magiczny, publikuję lekcję ostatnią. Lekcję ważną, przestrogę dla tych z was którzy będą starali się znaleźć przewodnika, czy też mistrza. Jest tu też kilka rad na temat prowadzenia kogoś, ot tak na wszelki wypadek gdyby się komuś zebrało na „mistrzowanie”. Mam nadzieję, iż ten krótki kurs dał wam ogólne pojęcie czym jest Magia i jak wygląda jej praktyka, a właściwie sam jej początek… Pozostaje mi życzyć wszystkim POWODZENIA i REALIZACJI we wszystkich waszych planach, zamiarach i celach.
Wielu młodych adeptów magii jest spragnionych mistrza i nauczyciela. Nie dotyczy to tych, którzy traktują magię rozrywkowo lub jedynie poznawczo i nie zamierzają jej poświęcać całego życia oraz tych, którzy sami widzą siebie w tej roli i mimo że daleko im do mistrzostwa, nie znieśliby przyznania komuś przewagi i władzy nad sobą.
Reszta w jakimś czasie dochodzi do słusznego wniosku, że książki i Internet nie dają korzyści, jakie można wynieść z dynamiki relacji z drugą osobą i że choćby się było najzdolniejszym samoukiem, zawsze ktoś wie więcej, wliczając w to rzeczy, których nie ma w publikacjach.
Szukanie
W wielu przypadkach odpowiednia osoba pojawi się sama we właściwym czasie i w sposób czasami niekonwencjonalny, ale zasada, że mistrz się pojawia, gdy uczeń jest gotowy nie powinna stanowić zachęty do bierności, gdy ktoś odczuwa potrzebę posiadania nauczyciela.
Ktoś, kto izoluje się ze swoimi praktykami w domu, nie nawiązując żadnych kontaktów, może być gotowy, ale odpowiednia osoba nie zapuka sama do jego drzwi.
Najłatwiejszy, aczkolwiek narażający na rozczarowania sposób to szukanie wśród osób praktykujących ezoterykę jawnie i komercyjnie. Wśród prowadzących warsztaty, kursy i inne otwarte dla każdego praktyki są bardzo różni ludzie. Niektórzy z nich sami są zaledwie po skończeniu kilku kursów i mylnie uważają, że mogą już przekazywać dalej tę wspaniałą wiedzę, do której mają typowe dla New Age misjonarskie nastawienie, inni mają prawdziwą mądrość i doświadczenie. Niektórym zależy na sławie i zarobku, dla innych działalność publiczna jest uboczna wobec ich pierwotnej pasji.
Szukaj osób, które prowadzą małe grupy, takie, w których mogą każdemu poświęcić czas osobiście. Sala, na której medytację, jogę, tai-chi lub techniki oddechowe ćwiczy kilkadziesiąt osób świadczy o tym, że prowadzący idzie na ilość. Jeśli prowadzący zajęcia zrobi na tobie dobre wrażenie, nie spiesz się. Uczęszczaj regularnie na zajęcia, ćwicz też poza nimi – szybkie postępy zwrócą na ciebie uwagę nauczyciela, który żywi pasję wobec tego, czego naucza. Zadawaj od czasu do czasu pytania pokazujące, że chcesz wejść głębiej, ale nie przesadzaj z tym. Nie oczekuj, że nauczyciel się z tobą zbrata szybciej niż po co najmniej kilkunastu tygodniach, w większości przypadków czas zdystansowanej obserwacji będzie trwał dłużej. Potem może nastąpić zaproszenie na jakieś niezobowiązujące prywatne spotkanie lub prośba o pomoc w czymś – dobre okazje do nawiązania bliższej znajomości.
Innym miejscem, w którym łatwo spotkać maga, jest Internet. Tu jednak trzeba być o wiele bardziej ostrożnym i sceptycznym. Wiele osób, szumnie nazywających się magami to jeszcze dzieci, które nierzadko całą swoją wiedzę czerpały z Internetu. Umiejętność zgrabnego przemawiania i relacjonowania teorii nie świadczy wcale o jej praktycznym opanowaniu ani o zaletach charakteru, Internet jest domeną pozerów. Śledząc czyjeś wypowiedzi na Sieci, spróbuj ocenić ich lekkość i naturalność – silenie się na język szczególnie oryginalny lub subkulturowy i przesadna chęć zaimponowania to specjalność pragnącej dowartościowania młodzieży. Zaczynając korespondencję, nie proś o nauczanie ani nie zadawaj podstawowych pytań. Większość potencjalnych dobrych kandydatów nie będzie chciała tracić czasu na kogoś, kto chce od nich tego, co sam przy minimum wysiłku może znaleźć w książkach i Sieci. Dobrym jest zacząć od wdania się w rozmowę na publicznym forum dyskusyjnym; na priva najlepiej sprawdza się napisanie, że poszukuje się kontaktów okultystycznych w realu i opis swoich zainteresowań w sposób, który przekona adresata, że byłbyś ciekawą znajomością. Osoby odpowiadające od razu „oczywiście” na prośbę o mistrzowanie należą najpewniej do zafascynowanych możliwością dominacji psychicznej w tej roli.
Trzecia, najlepsza, ale najtrudniejsza możliwość to wejście w środowiska, w których obracają się ludzie zainteresowani magią. Najlepsza jakość zwykle ukrywa się w niekomercyjnych, przyjacielskich kręgach, nie reklamujących się na zewnątrz i nie obnoszących się ze swoimi zainteresowaniami i praktykami. Istnieją środowiska tradycyjnie „przesiąknięte magią”, choć pozornie skupione wokół czegoś innego niż magia – niektóre kręgi alternatywnych artystów, studenci i pracownicy naukowi niektórych humanistycznych dziedzin nauki, wielbiciele określonych dziedzin muzyki i wiele innych. Nie wymieniam ich w sposób konkretny, bo jeśli ktoś nie żywi autentycznie danego zainteresowania, to wchodzenie w dane środowisko tylko w celu „łowów” jest bez sensu. U większości osób zainteresowanie magią idzie w parze z zainteresowaniem na przykład średniowieczem, literaturą fantasy i s-f, wymarłymi językami, filozofią, w przypadku czarnej magii – BDSM-em i szeregiem innych dziedzin. Jeśli masz jakąś fascynację poza magią, znajdź podobnych sobie i zżyj się z nimi, możliwe, że znajdziesz wśród nich osoby podobne do ciebie również w magicznych zainteresowaniach i bardziej doświadczone. W takich wypadkach więź rozwija się w najbardziej naturalny i niewymuszony sposób.
Weryfikacja
Czym się cechuje ktoś gotowy do podjęcia nauczycielskiej roli?
Po pierwsze – spokojem i stabilnością psychiczną. Mistrz będzie cię ostudzał w twojej egzaltacji dotyczącej magii i jego osoby, będzie próbował ukierunkować cię na przyziemną, systematyczną pracę zamiast mistycznych wzlotów. Nie będzie się nadmiernie emocjonował ani twoimi postępami, ani twoimi błędami. I nie będzie się starał zaabsorbować ciebie nadmiernie jego osobą, jego problemami, jego życiem – gdy ktoś to czyni, uważaj, bo możesz mieć do czynienia z wampirem psychicznym chcącym cię wykorzystać.
Po drugie, prawdziwy mistrz jest naturalny. Wszelkie próby wymuszania na siłę toku wydarzeń albo atmosfery powinny być sygnałem ostrzegawczym, że ta osoba nie dorosła do roli, jaką chce pełnić. Napięcie, panika lub agresja wobec podważenia jego autorytetu oznacza, że nie jest jeszcze dość dojrzały, żeby oddawać swój rozwój w jego ręce.
Po trzecie, mistrz jest w odpowiednim wieku. Książkową wiedzę można nabyć szybko, ale obcowanie z człowiekiem jej pełnym nie da więcej niż czytanie książek, które on czytał. Wartość mistrza polega na jego doświadczeniu i zdolności do kształtowania osobowości, a do tego potrzebny jest czas. Kilka lat praktyki czyni kogoś zaledwie starszym kolegą kogoś zaczynającego praktykować, ale nie rodzicem. Generalnie unikaj osób poniżej 25 lat (choć to i tak niska granica), choć mogą istnieć wyjątki.
Po czwarte, odpowiedzialny mistrz nie pozwoli na rozwój zakochania się w nim. To zakochanie się zwykle występuje po jakimś czasie – szybciej i wyraźniej, gdy mistrz i uczeń są różnej płci, w przypadku niehomoseksualnych osób tej samej płci rozwija się emocja mająca wszelkie cechy miłości, pozbawiona jedynie pożądania natury erotycznej. Jest to sytuacja podobna jak w związku psychoterapeuty i pacjenta, w którym też często dochodzi do zakochania się pacjenta w terapeucie. Mądry mistrz będzie rozumiał, że twoja miłość jest przeniesieniem na jego osobę emocji związanych z magią i pragnieniami wobec niej i że związek dwóch osób o drastycznie różnym poziomie doświadczenia i rozwoju nie ma szans na bycie dobrym, partnerskim związkiem. Nie wykorzysta sytuacji, choćby uczeń marzył o byciu wykorzystanym – i nie mówię tu tylko o seksie, ale o całościowym emocjonalnym wykorzystaniu drugiej osoby. Oczekiwania wobec nauczyciela muszą być realne. Nie będzie on nadwornym psychologiem pocieszającym cię w twoich emocjonalnych problemach. Nie będzie na każde zawołanie, by wysłuchiwać o mniej znaczących sukcesach i błędach. Nie będzie robił wszystkiego za ciebie. Osoba przejawiająca takie cechy jest niedojrzała do tej roli. Mistrz, utrzymując przyjacielski i pełen szacunku z obu stron dystans, nie pozbawiony ludzkiego ciepła, będzie ukierunkowywał cię w ćwiczeniach i kierunkach poszukiwania wiedzy. Dobry mistrz najczęściej nie mówi wszystkiego w formie wygodnego dla słuchacza wykładu – to czyni rzadko. Może powiedzieć coś niezrozumiałego, odmówić wyjaśnień i zobaczyć, czy zabierzesz się z zapałem do odnalezienia sensu jego słów w dostępnych źródłach. Może pokazać początek czegoś fascynującego i sfrustrować cię przerwaniem tego lub powtarzaniem w kółko tego, co, jak ci się wydaje, już zrozumiałeś. To wszystko to motywujące ukłucia nie pozwalające się lenić. Jeśli chodzi o ćwiczenia, ważną rolą mistrza jest wybranie odpowiednich dla ciebie, wyznaczenie pożądanego poziomu sprawności w nich i zadanie następnych, gdy opanujesz je. To również nie musi się dziać wprost. „Wyćwicz wizualizację” może zostać rzucone w rozmowie bez komentarza i wtedy nauczyciel oczekuje, że po jakimś czasie przyjdziesz i powiesz bez przypominania „Ćwiczyłem to a to i doszedłem do tego a tego”. Styl, jaki opisuję, jest typowy dla doświadczonych i staromodnych okultystów wchodzących w związek z uczniem luźno, nie w ramach organizacji. Ale jeśli jesteś osobą, którą motywuje wyraźnie wyznaczony plan i terminy, nie zapomnij tego powiedzieć i uzgodnić. Nauczyciel na początku się dostosuje, choć potem będzie stopniowo i tak wprowadzał elementy nakłaniania do samodzielnej inicjatywy, ale widząc twoje potrzeby zrobi to wolniej. Uczeń z kolei ma zaufać wiedzy nauczyciela, nie kwestionować jego programu treningowego, choćby wydawał się mu inny, niż ten, jakiego potrzebuje według własnych wyobrażeń. Czas na rozpoznanie kompetencji powinien być dość długi, by po wyborze być konsekwentnym i się nie buntować. Nie należy mistrza idealizować i skupiać się na jego osobie bardziej niż na treningu, a także złościć się pozornie za wolnym lub niedokładnym wyjaśnianiem różnych spraw i żądać podawania wszystkiego na tacy. Jeśli mistrz nie będzie żądał korzyści finansowych za poświęcany ci prywatnie czas, dobrze to o nim świadczy, ale jeśli pochodzi z kręgów komercyjnych prowadzących zajęcia i zrobił z tego swój zawód, nie można go za to dyskwalifikować, jeśli inne cechy wskazują na jego kompetencję. Jeśli nie bierze pieniędzy, wskazane i uświęcone tradycją są odpowiednie do twoich możliwości drobne podarunki bez okazji, jak na przykład torebka jego ulubionej aromatycznej kawy, ale nie czuj się do tego zobligowany, choć jest to oznaka dobrego wychowania. W tym co piszę krytykuję przedwczesność wchodzenia w rolę czyjegoś nauczyciela. Z tą przedwczesnością bywa jednak różnie. Jeśli masz kilkuletnią uczciwą praktykę, a ktoś jest spragniony wiedzy z niej wypływającej, możesz czuć silną pokusę dzielenia się i choć będzie w tym trochę próżności, to wiele osób odczuwa także szczerą chęć podzielenia się tym, co dla nich ważne i pokazania tego, co piękne. Od uczniów można się wiele nauczyć, przerabiając wraz z nimi jeszcze raz już przerobiony materiał i głębiej weń wchodząc. Mogą tez zadać pytania, jakich ty nie zadawałeś i wtedy wymyślisz mądrą i słuszną odpowiedź na poczekaniu, bo była w tobie mądrość do udzielenia takiej odpowiedzi, tylko nie było pytania. Jest to jednak śliski grunt, możesz wyrządzić uczniowi krzywdę, a karmicznie rzecz biorąc jest to błąd o dużym ciężarze. Po pierwsze – nie wampiryzuj (nawet jak jesteś wampirem). To silna pokusa, nawet gdy nie jest się świadomym wampirem. Uwielbienie drugiej osoby, posiadanie „fana i wyznawcy” (a wielu początkujących przybiera taka postawę) działa narkotycznie. Oprzyj się pokusie wzbudzania i podsycania takich uczuć, nie skupiaj uwagi ucznia na swojej osobie, tylko na tym, co przerabiacie. Po drugie, bądź bezwzględnie uczciwy, jeśli chodzi o to, co wiesz i umiesz, a czego nie. Nie graj wszechwiedzącego. Nie zmyślaj odpowiedzi na pytania, na które nie znasz odpowiedzi ani nie udzielaj odpowiedzi po szybkim dokształceniu się z książek w sprawach, które wymagają doświadczenia. Dobrze, jeśli sam masz kogoś bardziej doświadczonego, kogo się możesz poradzić odnośnie postępowania. Po trzecie, uważaj z tempem. To jest dla początkujących nauczycieli najtrudniejsze. Wielu chciałoby z zapałem misjonarza przekazać jak najszybciej i w jak najbardziej skondensowanej formie wszystko, co umieją, zapominając, że sami uczyli się tego długo i że ten czas był zasadniczy, jeśli chodzi o kształtowanie się ich osobowości. Inni z kolei świadomie lub nieświadomie boją się, żeby uczeń ich za szybko nie przerósł i zbyt oszczędnie i powoli dawkują informacje. Po czwarte, zachowuj dystans. Nie dawaj się wykorzystywać, ceń swój czas i prywatność. Wydajność waszego związku wymaga pewnej dozy rezerwy z twojej strony. Zbytnie zbratanie się może przeszkodzić ci w rozsądnej ocenie sytuacji, może doprowadzić do zbyt wczesnego dzielenia się wiedzą, na którą uczeń nie jest gotowy lub rozwiązywania jego problemów, z którymi powinien sobie poradzić sam, jeśli ma to być dla niego pożyteczne.
Do zobaczenia na kolejnym kursie…